Dziesiąta rocznica ślubu. Po romantycznej kolacji poszliśmy na spacer po starówce miasta. Atmosfera była wręcz błoga, a my wspominaliśmy dawne czasy. W pewnym momencie podbiegła do nas wystrzałowa dziewczyna i wykrzyczała "Przysięgałeś, że jesteś wdowcem. Jak ja mogłam być taka naiwna!"i uciekła. Tłumaczyłem żonie, że albo dziewczyna miała problemy psychiczne, albo wyjątkowo głupkowate poczucie humoru bo ja jej nigdy wcześniej nie widziałem. Po godzinnej awanturze, w końcu odpuściła, ale od tamtej pory (4 miesiące) mam wrażenie, że bardzo mocno mnie kontroluje i nieustannie jest spięta. Za każdym razem jak próbuję z nią o tym pogadać ucina rozmowę.