Nie wiem z jakiego powodu drzwi na klatkę zawsze są u nas otwarte na całą szerokość. Ktoś podpiera je cegłą, ja za każdym razem je zamykam, ale znowu ktoś je podpiera. Nie byłoby w tym problemu, gdyby nie to, że po 1. wcale nie sprawia to że na klatce jest chłodniej, wręcz odwrotnie, wchodzi rozgrzane powietrze, po 2. na klatce lata pełno much, które gnieżdżą się w okolicznych śmietnikach i jak się wchodzi to po prostu trzeba się od nich oganiać po 3. bezdomny koczujący w krzakach nieopodal wchodzi na klatkę i tam sika w kącie, przez co jest potworny smród. Oczywiście wszyscy sąsiedzi na te wymienione rzeczy narzekają, ale nikt się nie przyzna kto otwiera te przeklęte drzwi.