Wbrew zaleceniom całego zespołu, szef zatrudnił na okres próbny studenciaka, który nie miał ani wiedzy ani motywacji, a jego jedyną zaletą była chęć pracy za stawkę mocno poniżej rynkowej. Szef stwierdził, że nia ma kasy, a chłopak szybko się nauczy. Pierwszego dnia nauczył się, że Java i JavaScript to nie to samo - dla laika to pewnie nic takiego, ale dla "doświadczonego programisty"za jakiego się podawał to już podstawowa luka we wiedzy. Drugiego dnia nauczył się, że nasz główny serwer firmowy to nie jest drukarka - wyłączył go niechcący, bo "nie wiedział jak włączyć tą drukarkę". Tego dnia nauczył się również, że nie warto ściemniać bo z okresu próbnego można wylecieć w moment.