Zepsuło nam się auto, a ciężarnej żonie

Zepsuło nam się auto, a ciężarnej żonie zachciało się czipsów cebulowych. Chcąc jej wyjść naprzeciw, mimo ulewnego deszczu, pojechałem rowerem do najbliższego sklepu oddalonego o parę kilometrów. Zmokłem doszczętnie, ale zadowolony z siebie wręczyłem jej czipsy cebulowe. W zapasie miałem jeszcze bekonowe i serowe, ale małżonka zalała się łzami bo zmieniła zdanie i nagle chciała akurat paprykowe (przez całe życie ich nie cierpiała). Chcąc nie chcąc wsiadłem na rower i pojechałem po paprykowe. Ukochana w międzyczasie spałaszowała wszystkie czipsy przywiezione za pierwszym razem i na mój widok znowu zalała się łzami, bo chcę ją utuczyć.