Ostatnio jechaliśmy na ślub znajomej. Nieznana

Ostatnio jechaliśmy na ślub znajomej. Nieznana okolica i jazda wyłącznie na nawigacji, w dodatku lało niemiłosiernie. Miał się zacząć o 16, niemniej lepsza połowa jak zwykle spóźniona i po dojechaniu na miejsce wbiegliśmy do kościoła dokładnie o 16:03.
Dosłownie dwie minuty potem ksiądz mówi: "(...) Połączmy się w modlitwie za parę młodą."Zapadła cisza i po 5 sekundach z telefonu kobitki wybrzmiał donośny komunikat nawigacji: "Połączenie zostało zerwane".
Stałem nieco z tyłu, nie chcąc przepychać się do środkowych ławek i przez sekundę miałem nadzieję, że to nie jej telefon. W kościele natomiast było słychać stłumiony śmiech, a nawet ksiądz się lekko uśmiechnął.
Tydzień temu zacząłem pracę w związku z tym

Tydzień temu zacząłem pracę w związku z tym łącznie z dojazdem nie ma mnie w domu po 9-10 godzin dziennie.
Nic atrakcyjnego nie znalazłem bliżej, a narzeczona mi truła tyłek, że się niedostatecznie staram i jestem darmozjadem.
Wczoraj mnie zostawiła bo nie może już wytrzymać, że nic poza pracą się teraz dla mnie nie liczy.