Jesteśmy z mężem już 10 lat po ślubie i, niestety, nie dane nam było dorobić się potomka.
Oboje jesteśmy zdrowi, przebadaliśmy się pod kątem płodności, robimy co trzeba i kiedy trzeba.
A mimo wszystko nic - lekarze rozkładają ręce i mówią - trzeba próbować.
Tydzień temu mąż skończył 40 lat.
Zaprosiliśmy swoich przyjaciół i znajomych na imprezę do knajpy.
Towarzystwo się trochę popiło i wsiedli na mojego faceta.
Docinkom od dzietnych w stylu "strzelaniu ślepakami", "nie w tą dziurę co trzeba"lub "pudłowaniu" nie było końca.
W pewnym momencie mój się wkurzył, opuścił imprezę i pojechał do domu. Z
ostawił mnie więc wróciłam taksówką mocno zaniepokojona.
W domu obraz nędzy i rozpaczy.
Facet zamknÄ…Å‚ siÄ™ w pokoju - pije i wyje jak ranne zwierze. I tak od tygodnia.
Strasznie się martwię bo bardzo źle znosi alkohol, a tu już jest w ciągu.
Oczywiście nikt nie ma sobie nic do zarzucenia bo to były tylko żarty i facet przesadza.
Dzięki wielkie "koledzy i przyjaciele".