Pojechaliśmy z dziewczyną za miasto na - Twoje historie z życia codziennego - TwojeHistorie.pl


REKLAMA




Pojechaliśmy z dziewczyną za miasto na

Pojechaliśmy z dziewczyną za miasto na spacer wokół jeziora. Po dwugodzinnym spacerze przy aucie stwierdziła, że zgubiła kluczyki. Zad*pie takie, że nawet zasięgu nie ma żeby zadzwonić po pomoc, więc musieliśmy obejść jezioro jeszcze raz gapiąc się pod nogi. Ponad 3 godziny później wróciliśmy do auta, wciąż bez kluczyków. Nie mieliśmy szans ich znaleźć bo kluczyki były cały czas w torebce mojej dziewczyny, tylko za pierwszym razem ich nie znalazła.




REKLAMA


Pierwszego dnia pracy w znanej sieciówce wręczono mi obowiązkowy

Pierwszego dnia pracy w znanej sieciówce wręczono mi obowiązkowy strój każdego sprzedawcy.

Problem w tym, że mieli tylko M'kę na stanie, a ja noszę XXL.

Dla mojego szefa była to głupia wymówka i musiałem przez cały dzień chodzić w obcisłym stroju.

Ludzie pękali ze śmiechu na mój widok, a koledzy z pracy do dzisiaj zwracają się do mnie ksywą "M".





REKLAMA


Moja narzeczona po pijaku wyznała mi, że bez chwili wahania

Moja narzeczona po pijaku wyznała mi, że bez chwili wahania zostawiłaby mnie dla swojego byłego.

Miło coś takiego usłyszeć od kobiety swojego życia parę dni przed planowanym ślubem.

Skończyło się na wielkiej awantrurze, odwołanym ślubie i rozstaniu.





REKLAMA


W środku nocy szefowa wysłała mi SMSa, w którym to wyznała mi

W środku nocy szefowa wysłała mi SMSa, w którym to wyznała mi miłość.

To nie była pomyłka, bo chwilę później zadzwoniła i pijackim głosem powiedziała, że ma na mnie straszną ochotę.

Jestem szczęśliwą mężatką, mam dwójkę dzieci i boję się jutro iść do pracy, bo muszę dać jej kosza na tyle delikatnie żeby nie stracić pracy.





REKLAMA


O tym jak przestałem być dobrym samarytaninem

O tym jak przestałem być dobrym samarytaninem. Pracuję na dostawczaku i jako kierowca starszej daty staram się być pomocnym dla autostopowiczów. Do tej pory nie miałem z nimi nieprzyjemności. Aż do dzisiaj. Deszcz lał niemiłosierny a na poboczu zobaczyłem starszego pana z rowerem jak macha na mnie. Pana, jak wytłumaczył, złapała mocna ulewa. Rower na pakę, pana do szoferki, a że miałem po drodze to Pana prawie pod dom podwiozłem. Pan wysiadł z uśmiechem na ustach, rower zdjąłem i zadowolony z dobrego uczynku odjeżdżam. Nagle poczułem niesamowity SMRÓD moczu. Z sercem w gardle, żołądkiem trzymanym zębami z obrzydzenia dotykam siedzenie pasażera... tak mokre, tak śmierdzi szczynami. Tak pan się zeszczał mi w samochodzie. Siedzenie całkowicie mokre aż przesiąkło. Zjeżdżam na bazę i pech chciał iż szef na mnie macha. Zanim cokolwiek zdążyłem ogarnąć szef otwiera od strony pasażera, zaciąga powietrze, robi się blady, zielony po czym jego obiad ląduje obok samochodu w postaci pięknego pawia. Ja blady z przerażenia, on blado-czerwony z wściekłości, staram się wytłumaczyć jak mogę ale w myślach żegnam się z posadą. Załagodziłem sytuację tym iż wszystko wyczyszczę na mój koszt obietnica iż nigdy więcej nie biorę służbowym samochodem na stopa. Siedzisko do wyrzucenia, tapicerka do gruntownego prania bo już przesiąknęła tym mysim odorem.





REKLAMA