Jakiś miesiąc temu musiałem na zajęcia dodatkowe wyjątkowo jechać autobusem. Nie miałem biletów, więc uznałem, że kupię u kierowcy. Poczekałem sobie trochę na autobus i wsiadłem. Kupiłem dwa bilety i pewnie poszedłbym już zająć miejsce, gdyby nie moje wrodzone sieroctwo i kalectwo. Gdy chciałem przełożyć jeden z biletów do portfela, upadł mi drugi. Klęknąłem, aby go podnieść. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że chwilę potem upadła mi reszta. Gdy już się pozbierałem, chciałem wstać, jednakże nie byłem na tyle rozgarnięty, żeby po prostu wstać na dwóch nogach, tylko musiałem się czegoś złapać. Odruchowo moja prawa ręka powędrowała na siedzenie...zajęte przez młodego faceta, a oczywiście sierota nie może złapać za krawędź fotela, tylko chciałem położyć rękę na środku. Chcąc nie chcąc, wyglądałem jakbym go obmacywał...