Pech nie mój ale widowiskowo było.
Pewnego dnia sałam sobie w kolejce po bilet do kina.
Raptem kilka osób.
Przede mną stał facet około trzydziestki, wyraźnie wczorajszy.
Towarzyski był, opowiadał, jak fajnie poprzedniego dnia balował i, że dziś na randkę dziewczynę do kina zabiera.
W pewnej chwili stwierdził, że mu się wczorajsze menu wraca, ale będzie dzielny i wytrzyma, jeszcze tylko dwie osoby przed nim.
Trochę przy tym zieloności nabrał, ale humor go nie opuszczał.
Pech chciał, że aby kupić bilet, należało się pochylić przed kasowym okienkiem...... tak, tak - pan schaftował się prosto do okienka.